Witajcie kochani! Wiem wiem, jest już połowa listopada a ja dopiero pisze ulubieńców. Wszystko przez ogrom nauki jaki miałam w ostatnim czasie, już jutro przyjeżdża do mnie na wymianę dziewczyna z Włoch, jadę na dwie na wycieczki na pewno napisze notkę. Przejdźmy do Ulubieńców! Jak zwykle było mi ciężko wybrać piosenkę miesiąca więc wybrałam kilka, każda z nich o zupełnie innym klimacie.
Filmem tego miesiąca zostaje film mojego ulubionego Tima Burtona i oczywiście z Johnym Deppem i Heleną Bonham-Carter. Sweeney Todd: demoniczny golibroda z fleet street. Byc może efekty specjalne w tym filmie nie są zbyt realistyczne jednak musical godny obejrzenia!
Sucharem tego miesiąca zgodnie z obietnicą daną Weronice zostaje suchar który mi kiedy opowiedziała.
Co robi traktor u fryzjera?
Warkocze
Wycieczką tego miesiąca zostaje wyprawa na Krawców Wierch, którą postaram się opisać w najbliższym czasie :D pierwszy raz zdarzyło mi się w listopadzie żeby była tak piękna pogoda i można było wędrować w krótkim rękawku.
Ulubieńcem tego miesiąca zostają swetry, ostatnio przybyło ich trochę w mojej szafie, a przyznam że październik był bardzo chłodny szczególnie pod koniec. Różne selfie i zdjęcia znajdziecie na moim twitterze link obok >
Hejka! Czy ktoś z was pamięta serie wpisów zatytułowanych ,,w obiektywie"? Były to lata mojej weny do fotografowania i pisania tu na blogu. Pojawiły się dwa wpisy, o podobnym tytule do dzisiejszego. Możecie sobie je zobaczyć -> TUTAJ i TUTAJ . Razem z moją przyjaciółką postanowiłyśmy wybrać się z okazji ferii właśnie do domku. Początkowo moi rodzice podchodzili do tego pomysłu bardzo sceptycznie, poradzili nam zabrać ze sobą farelkę, ze względu na minusowe temperatury ( po naszym przyjeździe termometr wewnątrz pokazywał jeden stopień na minusie, haha). Sylwia zabrała się za rozpalanie w kominku, a ja zniosłam na dół pościel i zamknęłam wejście na górę, żeby ogrzane powietrze tam nie uciekało. Pod koniec dnia termometr pokazywał 20 stopni. Przeszłyśmy się na spacer po okolicy, wróciłyśmy dorzucić do kominka, przebrałyśmy się i poczułyśmy się jak małe dzieci zjeżdżając na sankach z górki. Po powrocie i zjedzeniu kolacji, przy muzyce, kominku i grzańcu zrobiło si...
Kolejnymi zdecydowanie jak dla mnie najpiękniejszymi miastami jakie kiedykolwiek widziałam są Bad Ischl i Hallstatt, które właściwie jest na światowej liście dziedzictwa UNESCO, czemu wcale się nie dziwie.W bad Ischl trafiliśmy na bardzo ciekawe święto, gdzie mieszkańcy przebrali się w stroje z dawnych lat. Z resztą zobaczcie sami: B A D I S C H L : H A L L S T A T T :
Cześć kochani! Dawno nie było notki na blogu. Wczorajsza wycieczka stała się świetną okazją do tego aby coś tu napisać. Barania Góra to ostatni szczyt jaki został mi do zdobycia jeżeli chodzi o pasmo Beskidu Śląskiego. Wybraliśmy trasę niebieskim szlakiem z Wisły-Czarne. Całość trasy zajęła nam 4.5 godziny. Po drodze mijaliśmy spektakularne kaskady Rodła. Jadąc do Wisły z Cieszyna, pogoda zachwycała, bardzo dobra przejrzystość. Na szczycie złapał nas deszcz, chwilę poczekaliśmy i mogliśmy podziwiać piękna panoramę rozciągającą się ze szczytu Baraniej Góry. Poniżej kilka zdjęć, robionych telefonem, ale mam nadzieję że jakość będzie wystarczająco dobra. Dobrej niedzieli dla Was! :)
Komentarze
Prześlij komentarz